Piotr Bachoński
Czego potrzebują współcześni uczniowie? Fascynujących historii, ale nie tylko oglądanych, ale także opowiadanych. Oczywiście nie może to być jakieś zwykłe opowiadanie, ale takie, które zaintryguje, zaciekawi. Od jakiegoś czasu panuje moda na storytelling. Niestety to ten z nielicznych przypadków, kiedy nie uda się znaleźć w pełni zadowalającego polskiego odpowiednika. Paweł Tkaczyk (który mówi, że żyje z opowiadania ciekawych historii) proponuje termin narratologia . Mamy nieliczne badania na temat storytellingu i wiele domysłów. Obrazowanie wykonane metodą magnetycznego rezonansu mózgu pokazało, że u osoby opowiadającej i słuchającej zajmującej opowieści uaktywniają się te same obszary, tak, jakby ich umysły się synchronizowały. Na pewno opowiadanie historii odtwarzających i porządkujących świat było dla ludzi jedną z najbardziej naturalnych aktywności. Gdy już mamut był upolowany i poćwiartowany, a z jego skóry uszyto już ubrania, wszyscy zasiadali przy ognisku i wtedy okazywało się, że sieć komórkowa nie ma zasięgu, Internet nie działa, a w telewizji znowu same powtórki i mdła rozrywka. Cóż było robić, ludzie opowiadali sobie różne historie. Wprawdzie pierwszym językiem ludzkości były obrazy, ale słowa okazały się bardziej precyzyjne i doprowadziły do narodzenia się literatury. Ten stan trwał mniej więcej do drugiej połowy XX wieku. Narodziny telewizji, a później Internetu, fakt, że odbiornik obrazów (smartfon), każdy z nas ma przy sobie cały czas, zmierzch rodzin wielopokoleniowych sprawiły, iż wydawało się, że czas „opowiadaczy” historii i ich słuchaczy minął.