Dzieci o obniżonych możliwościach poznawczych a środowisko rodzinne

Dzieci o obniżonych możliwościach poznawczych a środowisko rodzinne

Autor: Joanna Nienałtowska-Padło

Joanna Nienałtowska-Padłotrener, pedagog wielokrotny (pedagogika specjalna, opiekuńczo-wychowawcza, terapia pedagogiczna, socjoterapia), absolwent dwustopniowego szkolenia w zakresie Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach; poszukiwacz nowych trendów w pedagogice i psychologii, pasjonat swojego zawodu oraz wrażania ciekawych koncepcji do praktycznej pracy z ludźmi (SOSW, asysta rodzinna, świetlice socjoterapeutyczne, NGO itp.); ma za sobą wieloletnią różnorodną praktykę zawodową, aktualnie – pedagog szkolny, trener rad pedagogicznych, pedagog, coach i terapeuta we własnym gabinecie.

On (ona) nie nadaje się do nauki…

Rodzice dzieci o niskich możliwościach poznawczych sami poniekąd wzmacniają cechy, które wzmagają małą skuteczność w nabywaniu wiedzy i umiejętności swoich pociech. Pamiętają ze swojego dzieciństwa, że tak samo postępowali ich rodzice. Są to uwagi typu: „on (ona) nie nadaje się do nauki”, albo „on (ona) zawsze sobie słabo radziła”. Dobrze, jeżeli temu komentarzowi towarzyszy stwierdzenie o wymowie pozytywnej, wskazujące na mocne strony dziecka w innej sferze. Częstokroć sami byli słabymi uczniami, a przecież niekoniecznie z powodów braku zdolności – często osoby wyrastające wśród dysfunkcji, same, na zasadzie dziedziczenia społecznego, tworzą rodziny dysfunkcyjne.

Zdarza się, że nauczyciele nieświadomie wzmacniają negatywne przekonania, informując rodziców, że dziecko jest mało zdolne, słabe, nie daje sobie rady, bez wnikania w przyczyny owego stanu oraz bez wskazania (poszukania) sfer czy stron, w których drzemie potencjał. Tak dzieje się na wszystkich poziomach kształcenia, oczywiście, im wcześniej – tym jest to groźniejsze w skutkach, potem już i tak nie można wiele popsuć.

W rodzinach dysfunkcyjnych (choć nie tylko w takich) często nie ma wzorców rozwoju umysłowego, ciekawości świata, sięgania po realizację potrzeb wykraczających poza sposób funkcjonowania najbliższego otoczenia. Ubóstwo doświadczeń kulturalnych i intelektualnych powoduje zawężenie horyzontów myślowych. W takich sytuacjach dzieci, choć w normie intelektualnej, przekonane, jak i cała rodzina, o swoich skromnych możliwościach, zostają niejako pozbawione wyboru, realizują negatywne, a przynajmniej, zaniżające ich rzeczywiste dyspozycje, przekonania ogółu i nie osiągają wiele podczas nauki szkolnej.

System szkolny nie pozwala na uszanowanie skokowego rozwoju intelektualnego czy też indywidualnych różnic w jego tempie (dzieci papierówki i zimowe jabłka; E. Gruszczyk-Kolczyńska „Dzieci nie chorują na dyskalkulię”). Nie ma też miejsca dla uczniów, którzy w danym momencie potrzebują więcej czasu, niestandardowych metod dla przyswojenia partii materiału czy też opanowania operacji umysłowej. W tej sferze, tak jak i w sztuce, standardy są przeszkodą dla wewnętrznego wzrostu, a przykładanie do wszystkich tej samej miary jest krzywdzące dla dużej grupy dzieci.

Kluczem do kształtowania sprawności intelektualnych jest motywacja. Dzieci, co wynika z normy rozwojowej, nie posiadają motywacji wewnętrznej; zewnętrznej zaś, która jest równocześnie źródłem wartości, nie dostarcza środowisko rodzinne. Nie ma postaw wspierających rozwój wykraczający poza podstawowy, minimalny zakres (obowiązkowy), ani też potrzeby angażowania rzeczywistych potencjałów.

Brak wzorców osobowościowych promujących określone wartości powoduje, że modelowanie zmierza w kierunku istniejących, statycznych sposobów funkcjonowania, bez wskazania na konieczność (a choćby możliwość) ich przekraczania. Sięganie poza dotychczasowy model życia jest metodą przystosowania się do dynamicznych zmian w świecie zewnętrznym. Tymczasem wiele rodzin, gdzie wychowują się dzieci z ograniczonymi możliwościami poznawczymi, to środowiska dysfunkcyjne, o sztywnych, nieprzepuszczalnych granicach, co jeszcze bardziej utrudnia pracę w zakresie motywowania do rozwoju i przełamywania trudności, blokuje też wszelkie próby wpływania z zewnątrz.

Mechanizmy obronne dzieci wychowujących się w środowiskach dysfunkcyjnych są istotną przeszkodą opóźniającą rozwój. Wymagają równoległej pracy socjoterapeutycznej, ponieważ owe mechanizmy „zagospodarowują” tak dużą część dziecięcej psychiki, że nie starcza jej na motywowanie się do rozwoju, uruchomienie chłonności wiedzy i wytrwałości w pokonywaniu problemów.

Przekraczanie barier stawianych przez najbliższe środowisko budzi niepokój, może zachwiać poczuciem bezpieczeństwa i przynależności. Zdarza się też, że dziecko zachęcane do pokonywania wysokiej poprzeczki odczuwa dyskomfort z powodu konfliktu lojalności, szczególnie jeśli wartości, do których usiłuje go przekonać nauczyciel czy wychowawca, nie są wartościami jego najbliższego otoczenia.

Efekt znacznego obniżenia poziomu możliwości poznawczych następuje również wtedy, gdy uzdolnione „na starcie” dziecko wychowuje się w rodzinie, gdzie rozwój osobisty nie jest uznawaną wartością. Degradacja jest tym większa, im większy rozdźwięk jest między potencjałem startowym a stylem życia i wymaganiami rozwojowymi stawianymi dziecku przez najbliższe otoczenie. Gdy dyspozycje są większe niż ich konstruktywna realizacja, może to doprowadzić do „zagospodarowania” potencjału przez wrodzone skłonności destrukcyjne lub wpływy otoczenia, np. negatywnej grupy rówieśniczej.

Dyskredytacja wartości nieosiągalnych bywa przyczyną protestu przeciwko wysiłkowi psychicznemu i intelektualnemu, szczególnie w przypadku dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, prezentujących duży potencjał osobisty, przy małym jego zużyciu (realizacji).

Rzeczywistość nierzadko stymuluje opisane negatywne zjawiska. Dzieci i ich rodzice widzą, że wykształcenie nie zawsze oznacza prężnej kariery ani też wyższego statusu materialnego, a to jest najbardziej ewidentna oznaka zmiany na lepsze jakości życia. Stymulacja pochodząca z najbliższego otoczenia jest więc niewystarczająca, a pozytywne wpływy z zewnątrz mogą okazać się niedostateczną przeciwwagą.

Rola nauczyciela-wychowawcy, czy też „dobrego dorosłego”, żeby powołać na nomenklaturę pedagogiczną, jest tu nie do przecenienia. A o tym w następnym odcinku.

Przeczytaj również: