Czy to może być aż takie proste?

Czy to może być aż takie proste?

Autor: Piotr Bachoński

Piotr Bachoński absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu – filologia polska; ukończył podyplomowe studia z informatyki, zarządzania oświatą oraz Podyplomowe Studia Liderów Oświaty; nauczyciel, wicedyrektor szkoły, ekspert ds. awansu zawodowego nauczycieli; uzyskał trzy certyfikaty trenerskie; prowadzi szkolenia, warsztaty, webinaria z zakresu motywacji, oceniania, wizualizacji, myślenia krytycznego; autor i opiekun e-kursów dla nauczycieli, w tym dla nauczycieli języka polskiego; realizuje procesy kompleksowego wspomagania szkół; prelegent konferencji SEO, OSKKO, międzynarodowej Konferencji TOC; publikował w „Dyrektorze szkoły”.


W ostatnim artykule pisałem o tym, że istotne we współczesnej szkole są strategie uczenia się i obiecałem, że kilku przyjrzymy się bliżej. Myślę, że najbardziej skuteczne wywołają zdziwienie u czytelników. Czy rzeczywiście tak proste mechanizmy, mogą aż tak dobrze działać? No cóż… mogą. Mamy na to twarde dowody w licznych badaniach edukacyjnych. O jednej z takich strategii pisałem już jakiś czas temu  (Notowanie – kluczowa strategia). Dzisiaj o kolejnej, przywoływaniu z pamięci, czyli… przypominaniu sobie wiadomości. Strategia ma oczywiście swoją anglojęzyczną nazwę (retrieval practice) i jak niemal wszystkie najskuteczniejsze strategie uczenia się nie jest niczym nowym. Pierwsze badania dowodzące, że strategia działa, zostały przeprowadzone już w 1909 roku przez doktoranta z University of Illinois.

Podsumowując krótko i zwięźle wyniki licznych badań, uczniowie uczą się najwięcej wtedy, gdy są im organizowane (lub organizują sami sobie) sprawdziany wymagające przypominania informacji z pamięci. Wskazywanie poprawnej odpowiedzi spośród podanego zestawu w zasadzie nie działa. I to też zapewne nie dziwi doświadczonych nauczycieli, gdyż test składający się z zestawu pytań zamkniętych rozwiąże nawet, nie obrażając nikogo, małpa. Jeśli spośród czterech odpowiedzi mamy wskazać jedną prawidłową, to statystycznie rzecz ujmując, 25% odpowiedzi będzie poprawnych.

O zapominaniu i przypominaniu sobie wiadomości także wiemy już niemal wszystko. Słynna krzywa zapominania Ebbinghausa została przecież opracowana w 1885 roku. Wiemy też, że utrwalanie jest najskuteczniejsze, kiedy przywołujemy informacje dokładnie w tym momencie, kiedy zaczynamy je zapominać. Dlatego w XX wieku powstały programy komputerowe, które dopasowują się do „pamięci” osoby uczącej się i proponują zindywidualizowane algorytmy powtórek. Mają one swoje wady. Są drogie, a po drugie indywidualne właśnie. Nie da się więc ich zastosować w klasie szkolnej. Możemy za to zawsze wykorzystać prosty algorytm powtórek: po godzinie, po jednym dniu, po tygodniu, po miesiącu, po roku. Jeśli nie uda nam się w ten sposób utrwalić całego materiału, to przynajmniej jego sporą część.

Pozostaje więc kluczowe pytanie: Jak skutecznie wprowadzić do swojego i uczniowskiego warsztatu pracy skuteczne techniki sprawdzania z pamięci? I tutaj kolejna, na pozór absurdalna informacja. Najskuteczniejsze strategie uczenia się wymagają z reguły ołówka, papieru i ucznia.  

O różnych technikach przywoływania z pamięci pisałem w postach na Facebooku (#strategieuczeniasię). Dzisiaj o jeszcze jednej technice do zastosowania w klasie. Jej zaletą jest to, że jest błyskawiczna. Uczniom siedzącym w pierwszych lub ostatnich ławkach wręczamy kartki (połowa A 4). Podajemy uczniom zagadnienie. Ich zadanie  polega na tym, by zapisać swoje imię i napisać jedną informację na ten temat. Po zapisaniu uczeń odwraca się i podaje kartkę koledze siedzącemu przed nim lub za nim. Wygrywa zespół, który najszybciej ukończy wyścig, czyli przekaże kartkę do ostatniego ucznia, pod warunkiem, że każda z osób siedzących w rzędzie zapisze jakąś informację. Po ukończonym wyścigu możemy odczytać treści zapisane na kartkach, by sprawdzić, czy nie ma błędów. Będzie jeszcze lepiej, kiedy rzędy wymienią się kartkami i ocenią się koleżeńsko, a następnie udzielą sobie informacji zwrotnej. Powtarzanie będzie jeszcze skuteczniejsze. Nauczyciel może też zebrać kartki i wyjaśnić wątpliwości. Zaletą metody jest to, że uczniowie, aby napisać coś od siebie, muszą sprawdzić, co zapisali ich koledzy, więc przy okazji powtarzają, utrwalają wiadomości.